Rozmowa z dr. MAURICE GOLDSTEINEM z Belgii – przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, „Przegląd Tygodniowy”

MORALNE DZIEDZICTWO

Maurice Goldstein (1922-1996).JPG

Rozmowa z dr. MAURICE GOLDSTEINEM z Belgii – przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego

 

 

„PRZEGLĄD TYGODNIOWY”: Przez wszystkie kolejne lata upływające od ostatniej wojny dokumentuje się zbrodnie hitlerowskie. Ciągle jednak nie zostały one w pełni ujawnione światu, m.in. dlatego, że poszczególne narody oceniają je najczę­ściej poprzez pryzmat własnych doświad­czeń.

 

MAURICE GOLDSTEIN: Mówiąc o zbrodniach nazistowskich pragnę, aby wy­mieniano wszystkie przestępstwa. Nie chcę, aby Żydzi ograniczyli się tylko do własnej martyrologii. Tak jak Cyganie po­winni wiedzieć o cierpieniach Żydów, tak Słowianie o ofiarach Żydów i Cyganów. Uważam, że narodowy socjalizm niemiecki powinien być przedstawiany w całości, bez uproszczeń lub przeinaczeń spowodowa­nych względami politycznymi lub etnocentrycznymi.

 

—   Czy można się zgodzić z twierdze­niem, że Oświęcim był rezultatem woj­ny?

 

—   To pytanie jest bardzo ważne. Myślę, że nie jest błędem odpowiedzieć: tak, ale jednocześnie taka odpowiedź jest niebez­pieczna. Decyzję o utworzeniu obozu — rozkazem z 27.04.1940 r. — poprzedziły liczne dyskusje. Dojrzewała ona niezależ­nie od wojny. Pogląd, że obozy koncen­tracyjne były nieszczęśliwymi wypadkami wynikającymi z przebiegu wojny wydaje mi się niebezpieczny.

 

Oczywiście podczas wojen, nawet tych prowadzonych obecnie, popełnia się zbrodnie. Jeśli mężczyznom i kobietom daje się broń, łatwo o wypadki i zbrodnie. To jest zrozumiałe. Ale zbrodnie narodo­wego socjalizmu niemieckiego były czymś znacznie potworniejszym niż typowa sy­tuacja wojenna. One stały się celem po­litycznym, a — wojna środkiem do pod­porządkowania sobie Europy i świata.

 

W marcu 1933 r. Hitler nakazał zamil­knąć ludziom, gazetom, radiu. Zabronił Cyganom opuszczania swoich siedzib, pod­różowania, Żydom kontynuowania praktyk lekarskich, adwokackich itp. Uciemiężył cały naród. Przygotował i zaakceptował zbrodnie eutanazji jeszcze przed rozpoczę­ciem wojny. Istnieje ścisły związek między programem eutanazji i programem ekster­minacji Cyganów, Słowian i Żydów. Pier­wszy obóz koncentracyjny powstał w 1933 r. Do 1939 r. powołano ich siedem. Naród niemiecki był pierwszą ofiarą Hit­lera.

 

—   Dlaczego nie udało się podczas mi­nionej wojny przerwać zmowy milczenia wokół hitlerowskich zbrodni? Czy świat poznał prawdę o tym, co próbowano za­taić?

 

—   Jest to bardzo ważne zagadnienie. Nie możemy na nie odpowiedzieć wyczerpująco, ponieważ są pewne tajemnice państ­wowe, które nie ujrzą światła dziennego jeszcze przez sześćdziesiąt lat. Tajne służby różnych krajów wiedziały o tym, co się dzieje w 1940 r. w Polsce. Płynęły infor­macje o dramatach Polaków i Żydów. Łagodzono je jednak. Nie wiem dlaczego. Potem hitlerowcy przystąpili do ekster­minacji.

 

Pokazywał mi pan artykuł zamieszczony w „Przeglądzie Tygodniowym” (nr 16) o samobójstwie Zygelbojma w Londynie. On miał pewne wiadomości o tym, że w Polsce eksterminowano 100 tysięcy Żydów. Nie chciano w nie wierzyć. Jedni twierdzili, że jest to suma przesadna, dru­dzy, że jest to wymysł propagandowy. Na­wet koła żydowskie w Nowym Jorku nie wykorzystały swoich możliwości zmuszenia rządu amerykańskiego do zajęcia zdecydo­wanego stanowiska w sprawie zbrodni hitlerowskich.

 

Powstała dziwna psychoza. Rezygnowa­no z wpływania na politykę Hitlera, oba­wiając się, że może to przyczynić się do zwiększenia liczby ofiar. Trudno to po­jąć.

 

Co mogły uczynić rządy aliantów? Bom­bardować komory gazowe. Było to najlep­sze rozwiązanie, ponieważ żaden z rządów koalicji nie mógł skutecznie zmniejszyć represji Hitlera. Natomiast bombardowa­nie komór gazowych uniemożliwiłoby re­alizację planów eksterminacji na tak dużą skalę. Na odbudowanie komór gazowych Niemcy straciliby kilka miesięcy.

 

Informacje o sytuacji w Polsce mogły się ukazywać w krajach nordyckich, w Szwajcarii, USA. Znacznie trudniej było przekazywać je w krajach okupowanych. Wystarczyło jednak wykorzystać radio londyńskie do upowszechniania takich wiadomości. Można było przecież powie­dzieć Żydom, by robili cokolwiek, nie dali się załadować do pociągów. Ruch oporu przybrałby na sile. Wiele osób uświado­miłoby sobie, że lepiej jest walczyć, dysponując nawet niewielką ilością broni, niż dać się wywieźć do obozu koncentracyj­nego.

 

Przywódcy krajów zachodnich po­święcali najwięcej uwagi bitwom, znacznie mniej uaktywnianiu społe­czeństwa. Na  konferencji w Londynie i Teheranie określili swe stanowiska wobec zbrodniarzy. W czasie wojny nie zmobilizowali w swoich krajach społeczeństwa przeciwko aktom eksterminacji.

 

Wcześniejsze wypowiedzenie Hitlerowi wojny przez Stany Zjednoczone i Anglię mogło przyśpieszyć klęskę Niemiec i zmniejszyć rozmiary eksterminacji.

 

—    Dlaczego w rozrachunkach dotyczą­cych Trzeciej Rzeszy stosunkowo mało uwagi poświęca się praktykom eutana­zji?

 

—  Najwięcej powinno się mówić na ten temat w RFN. Przez pierwsze trzydzieści lat po wojnie unikano rozrachunków z przeszłością, nie mówiono również o eu­tanazji. Po zakończeniu wojny wielu Niemców, tych nie najbardziej skompro­mitowanych, pozostało przy władzy.

 

Przyczyniła się do tego atmosfera zimnej wojny. Politycy przekonywali społeczeńst­wo o groźbie agresji i ataku ze Wschodu. Zajmowanie się przeszłością uznawano za marnowanie czasu.

 

Ilekroć jestem w RFN, mówię o euta­nazji. Cały ten program — zatwierdzony jeszcze przed wojną — był realizowany z zimną krwią przeciwko ludziom, którzy byli zmęczeni życiem, cierpieli na zabu­rzenia mózgu itp., i co najstraszniejsze, byli obywatelami tego państwa. Dlatego też mówienie o eutanazji bywa często od­bierane jako propaganda wymierzona przeciwko Niemcom.

 

—  W jakim stopniu za to, co się stało w Trzeciej Rzeszy ponoszą odpowiedzial­ność filozofowie, naukowcy, lekarze?

 

—   Ich odpowiedzialność jest ogromna. Z przeciętnego człowieka, wziętego z ulicy, nietrudno zrobić esesmana, strażnika obo­zu koncentracyjnego. Można powiedzieć, że byli to zbrodniarze w białych rękawicz­kach, którzy zorganizowali wpierw ten okrutny świat zbrodni na papierze. Za­równo sędziowie jak i inżynierowie postę­powali tak, jak życzył sobie tego Hitler. Lekarze opracowywali szczegółowe prog­ramy eutanazji, sterylizacji.

Inteligencja Trzeciej Rzeszy w wielu przypadkach godziła się na taki sposób po­stępowania dobrowolnie. Sędziowie prze­stali być sędziami, stając się posłusznymi partii nazistowskiej. Lekarze sprzeniewie­rzyli się prawu ratowania życia chorego za wszelką cenę, stali się zabójcami. Do bezsprzecznej odpowiedzialności, jaką po­nosi inteligencja muszę dodać odpowie­dzialność, jaką ponosi kapitalizm niemiec­ki. On to bowiem podtrzymywał Hitlera, który bez niego nie doszedłby do władzy. Kapitalizm niemiecki był powiązany z ka­pitalizmem międzynarodowym, stawiają­cym sobie za cel stworzenie stabilnej, sil­nej strefy w środku Europy, mogącej stanowić skuteczną zaporę przeciwko napły­wowi komunizmu ze Wschodu.

 

—   Czy świat, a zwłaszcza RFN, zajął jednoznaczne stanowisko w sprawie prak­tyk eutanazji i jej następstw?

 

—   Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie czytałem żadnej pub­likacji o eutanazji pochodzącej z RFN. Mogę więc przypuszczać, że o tej sprawie w tym kraju prawie się nie mówi.

 

Chciałbym przy okazji powiedzieć, że gdy w Trzeciej Rzeszy zwołano w sprawie eutanazji wszystkich kierowników instytutów psychiatrycznych, profesorów uniwersytetów, opuścili oni posiedzenie i nie trafili za to do obozów. Natomiast pastorzy kościoła ewangelickiego stworzyli kampanię informacyjną w kościołach, w wyniku której naziści musieli zrezygnować z powszechnego stosowania eutanazji.

 

— Czy po doświadczeniach ostatniej wojny nie boi się pan człowieka?

 

—   Uważam, że człowiek jest „zwierzęciem” bardzo trudnym i bardzo złym. Jeśli da mu się narzędzia i szansę, aby robił to, co zechce, znów zacznie zabijać. Na nas spada więc duża odpowiedzialność: za mało mówiliśmy o tym wszystkim po wojnie. W różnych zakątkach Europy spotykamy  ludzi, którzy twierdzą, że nic o tym nie  wiedzieli.

 

Uważam więc, że materiały warszawskiej konferencji poświęconej „Hitlerowskiemu ludobójstwu w Polsce i Europie” (14—17.04.1983 r.) powinny być rozpowszechnione. Tematyka ta musi być dostępna w szkołach i stanowić dziedzictwo moralne całej ludzkości. Niezbędne jest wpojenie jej dzieciom od najmłodszych lat  i to tak, by miały pełną świadomość tego, co może się zdarzyć i uznawały to za sprawę najważniejszą.

Rozmawiał: ADAM WOJCIECHOWSKI

 

„Przegląd Tygodniowy” rok II, nr 38 (77), str. 7. Warszawa, 18 września 1983 r.

Zamieszczone w Inne

Dodaj komentarz